Saturday 16 January 2016

Not quite my tempo

Jestem w przysłowiowej ciemnej dupie. Nie wstydzę się do tego przyznać jest mi po prostu strasznie smutno.
Wydało się, mleko się rozlało i chce mi się nad nim zapłakać. Ja nie liczę. Dlaczego nie liczę od roku tego nie wiem. Pewnie miałam nadzieję, że ktoś za mnie policzy.
Zostało mi 6 dni, żeby zapisać się na egzamin ale Air i Chaconne Lullyego mnie właśnie pogrążyło. A żebyś się Lully w grobie teraz przewracał! Roger na lekcji zrobił mi scenkę z Whiplasha, kiedy Fletcher mówi, że to not quite his tempo.
Co poradzę, że mi liczenie w czytaniu przeszkadza, że mi wszystko staję dęba. I nie lubię. Bronię się. Łudzę się, że mi się uda bez, że samo wskoczy na swoje miejsce. Nie wskakuje.
Myślałam, że rytm to coś co płynie we krwi i miesza się z uderzeniami serca. A tu nie. A ja nie umiem i nie chcę liczyć, bo mi się to kłóci z moją naturą.  
Do dwudziestego siódmego roku życia byłam jedynie odbiorcą muzyki. Więc muzyka poruszała we mnie tylko pewne szczególne emocje i z emocjami była związana. Nawet jeśli coś mi nie do końca leżało muzycznie, to znajdywałam wyjątkowo mądry tekst i na tych prostych zasadach muzyka żyła we mnie.
A teraz jestem wykonawcą (pretendentem okej?!) i mam się podporządkować dzwiękom, rytmowi, dynamice. Co ja głupia jakaś byłam, myśląc, że z moją nonkonfomistyczną naturą będę robić to czego się ode mnie oczekuje...
Zachciało mi się kontrabasu, kiedy zobaczyłam Adriana Stouta, grającego z Tiger Lillies. Wzruszyło mnie to i rozbawiło. Miałam ochotę śmiać się i płakać. Zagrało mi to na najwyższych i najniższych strunach emocji, czyli na tym czego szukam w sztuce. I dlatego zachciało mi się kontrabasu. Dolnego E mi się zachciało.
Siedzę na stołku w nocy dwa dni temu i gram na strunie E przez godzinę. Bez sensu. Jak walenie głową w mur, jakbym miała nadzieję, że jak walnę odpowiednio mocno to przebiję się do magicznego świata, w którym muzyka wypływa z innych zakamarków. W którym nikt nie będzie mi dyktował ile potrwa dany dźwięk i czy mam grać piano kiedy coś mi się podoba, i mam ochotę to oznajmić całemu światu donośmym fortissimo.
Nie mam ochoty rzucać kontrabasu, ale mam ochotę rzucić egzaminy i wykształcenie muzyczne, granie pierdół z XVII wieku, które do mnie nie przemawiaja wcale, nie szepczą nawet, ust nie otwierają.


1 comment:

  1. Widzę, że walka z selerem nadal trwa:) tobie zachciało się dolnego E, mi zachciało się pisać "Słowo i Dźwięk"! wpadnij na http://3kreskipowyzej0.blogspot.com/ Pozdrawiam:)

    ReplyDelete