Tuesday 17 January 2017

Wziemiowstąpienie

Jeszcze nigdy nikogo mi tak nie brakowało, jak dzisiaj naszej wiolączelistki Sophie. Nie jestem kontrabasistą niezależnym, jak słyszę co robi Sophie, to wiem też co ja robię, jest mi jak dyszel Małej Niedźwiedzicy na północnym niebie.

Sophie jest świetnym muzykiem, a do tego jest prześliczna. Czuję, że muszę to napisać aby być zupełnie szczerą w tej notce. Sophie jest prześliczna, gdybym kiedyś przeszła na drugą stronę zakochiwałabym się w kobietach, które wyglądają jak ona. A tak to tylko stwierdzam fakt. Do tego jest świetnym muzykiem. A świetni muzycy po naszej stronie nas zawsze będą ciągnąć w górę.

A że nie było Sophie, to kuliłam się na tym moim stołeczku wysokim, ale nie mogłam nic ściemnić, bo same skrzypki tylko siedziały. Nie było tłumu w który mogłabym się wtopić. Byłam taka pokraczna, jak chodzenie po ulicy z kontrabasem na plecach, jak schodzenie ze schodów z kontrabasem, jak przechodzenie przez drzwi z kontrabasem, jak prowadzenie samochodu z kontrabasem zajmujacym 75% przestrzeni.

A nasz Rob tak jakoś niby mimochodem, ale ciągle, tym paluszkiem skrzypka w moją stronę pokazywał. A ja chciałam dokonać pierwszego w historii wziemiowstąpienia i pod ziemię się zapaść. Tylko ziemia, mnie, nieudolnego kontrabasisty przyjąć nie chciała.

A później, chwilę później, kiedym smyczkiem chciała podciąć sobie żyły, do repertuaru wszedł utwór z Dumy i uprzedzenia. A ja kocham Jane Austen i film z 2005 widziałam milion razy. I mi serce zadrżało. Jakieś to nieprzewidywalne jest życie nieudolnego kontrabasisty. Jak jemu, (kontrabasiście) rzucają perły przed wieprze... 

No comments:

Post a Comment