Monday 6 July 2015

Rozdział 13?! Byle nie pechowo!

Dziś, jestem najprawdziwszym kłębkiem nerwów, trzęsą mi się ręce i to nie od nadwyżki białego wina wytrąbionego wczoraj na koncercie.
Wiem, że mogę zdać ten egzamin fenomenalnie, słyszałam jak gram z akompaniamentem, bo zostało to podstępnie nagrane na mojej próbie w czwartek. Jest to tak ładne, że nie brzmi jak ja.
Wyczyściłam wczoraj kontrabas, żeby nie był taki uświniony kalafonią, wyczyściłam też struny i teraz myślę, że to był błąd, bo ja lepiej gram na uświnionych strunach.
Nie umiem zmierzyć się z własnymi ambicjami, które mnie przerastają i dołują. Wiem, że jestem dobra w tym co robię na obecnym poziomie i jedym czynnikiem, który może mnie pozbawić najwyższej noty są moje nerwy.
Przecież nie mogę tak wyjść przestraszona,  z paniką w oczach, bo to nie wygląda pewnie, to nie wygląda profesjonalnie. A ja mam być profesjonalna, mam pyć pewna, dolne G ma sprawiać, że ściany będą drżeć, a nie smętnie pobrzękiwać.

A jak już będzie po, otworzę butelkę najprawdziwszego radzieckiego szampana zakupionego w Polsce na tę okazję właśnie. Jak nie zwariuję do szczętu i do końca zanim do tego dojdzie, co przy aktualnym stanie rzeczy, jest jak najbardziej możliwe.  

No comments:

Post a Comment