Tuesday 19 May 2015

Rozdział 8. Jak ćwiczyć?

To w końcu jak ćwiczyć?

Otworzyłam pewnego dnia książkę Kontrabas Jazzowy, Jacka Niedziela-Meira i przeczytałam o ćwiczeniu przez 6 i pół godziny dziennie. Czuję się przez to jeszcze bardziej opóźniona, bo nie dysponuję takimi zasobami czasu. Czy ktoś w ogóle dysponuje?

Kiedy już przykleję się do kontrabasu i mam doby dzień, to ciężko mnie odkleić. Ale jest to maksymalnie 1,5 godziny, bo życie i obowiązki mnie wzywają, bo brudne ubrania spacerują same po pokoju, bo talerze gniją w zmywarce, bo pieniądze co miesiąc same mi nie wskakują na konto.
Miewam wyrzuty sumienia, cholerne. Jakbym była na diecie i właśnie pożarła całą tabliczkę czekolady. Mam wyrzuty sumienia, że nie zaczynam ćwiczeń od strojenia instrumentu (bo szkoda mi czasu, o zgrozo!) i nie robię wielu, wielu innych rzeczy, które powinnam, ale szkoda mi czasu (gdybyście mnie poznali, to byście wiedzieli, że mi zawsze szkoda czasu i zawsze się śpieszę). W tygodniu wiecznie noc mnie goni i jeśli mam wybierać pomiędzy graniem czegoś co mi się niesamowicie podoba, a czegoś co jest po prostu nudne, to pewnie, że wybiorę to pierwsze. Taka natura.
Pointa jest taka, że nie wiem jak ćwiczyć. Jak wcisnąć w ramy czasu wszystko to co robię z przyjemnością i wszystko to, co powinnam.


Na koniec moja, całkiem spora, miłość muzyczna. The Tiger Lillies. Bardzo możliwe, że w ubiegłym roku, na ich koncercie w Oxfordzie zdecydowałam, że kontrabas będzie moim instrumentem. A linia basu do Beat Me była pierwszą, której się nauczyłam.  


No comments:

Post a Comment