Spędziłam kilka długich dni bez kontrabasu, z powodu
wielkiego, remontowego bałaganu w domu. Byłam w tym czasie bardzo zajęta i
bardzo zmęczona. Ale tak jakoś było mi tęskno.
Nie jestem typem radosnym, jestem raczej typem ponurym, ale
kiedy zobaczyłam Howarda, na powrót, na jego stałym miejscu, śmiałam się i nie
mogłam przestać. A już najlepsze było to, że wcale nie było bardzo ciężko
wrócić mi do utworów, które grałam przed przerwą. Wszystko mi się podobało w
moim graniu tego dnia.
Remont jako taki, wszedł obecnie w fazę Pokoju Muzycznego.
Nie cieszy mnie fakt, że stałam się ekspertem od zdzierania starych tapet,
mieszania cementu, gruntowania ścian i tak dalej, ale jednak wizja
pomieszczenia przeznaczonego do grania, w którym można się zamknąć i nie
wchodzić nikomu w drogę jest szalenie kusząca.
Do tego pewnego wieczoru usłyszałam od mojego chłopaka te
szalenie romantyczne słowa, usłyszałam mianowicie: wiesz, chyba powinniśmy
kupić sobie perkusję.
No comments:
Post a Comment