Tuesday 26 May 2015

Rozdział 9.

Dziś mogę pisać, bo granie jest do luftu. Od wczoraj. Szkoda opowiadać o tym jak przestałam numerować numerami palców nuty i już nic mi się w związku z tym w głowie nie mieści.

Dlatego przeglądam ebaja, wzrasta mi popyt na różne rzeczy, stan konta mam śmieszny, bo na koniec miesiaca zdechł mi akumulator w samochodzie i odpalać muszę podłączona do kontaktu. Wiem, że najpierw się podłącza czarny przewód, a później czerwony, czyli, że kobieta renesansu ze mnie i nawet maskę w samochodzie otworzyć potrafię, i kabelki podłączyć, i wszystko.

Gapię się w Internet na płytę Stańko Suspended Night i narzekam, że za drogo. Na co mój chłopak rzuca, że mogę przecież MP3. A ja mu na to, z wyżyn tego, że za trzysta lat zostanę sławnym kontrabasistą jazzowym odpowiadam, że ja wolałabym, żeby ludzie kupowali moje płyty zamiast je sobie pożyczać z Internetu na Wieczne NieOddanie. I, że teraz raz w życiu mnie stać (a to dobre, no naprawdę) i dlatego kupuję płyty, bo jestem ekscentryczna i starej daty, i pliki w komputerze mnie nie interesują, nie podniecają i nie wpisują się w konwencję.
Na co usłyszałam, że pewnego dnia zginę w wypadku, jak będę tak przeglądać te swoje tysiąc płyt w samochodzie, szukając tej właściwej. 

To przynajmniej zginę robiąc coś co lubię!

Muzyka! 


No comments:

Post a Comment